Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Brzmią szczęki siekier ciosających łodzie;
Ów, marząc, patrzy po dalekiej wodzie,
Ów czyha, rychło ptak mu w sidła wleci.
Mokre na słońcu rozwieszają sieci, —

55 
A każdy coraz pogląda ku morzu,

Czy gdzie nie dojrzeć żagla na przestworzu,
Lub, wspominając ostatnią wygraną,
Radzą, skąd znowu świeży łup dostaną.
Skąd? wódz niech myśli! — im tylko przystało

60 
Ufać, iść za nim, i uderzać śmiało.

Któż jest tym wodzem? Od brzega do brzega
Imię się jego jak piorun rozlega,
To dość, — o resztę nie troszczy się rzesza.
W bitwach on tylko z ich tłumem się miesza;

65 
Zresztą sam zawsze; — krótkie jego słowa,

Lecz wnet, co wyrzekł, dłoń spełnić gotowa.
Nie lubi gwaru; nigdy z nimi społem
Nie zasiadł wesół za biesiady stołem,
Śmiech ni żart nigdy ust mu nie umili:

70 
Lecz mężny, — męstwu hardość wybaczyli.

Próżno go kolej pełnego kielicha
Wabi w przechodzie: on z wzgardą odpycha;
A jego uczta! — najlichsi z czeladzi
Wzajem-by z wzgardą odepchnąć ją radzi.

75 
Jadło — chleb suchy; napój — czysta woda;

Zbytkiem nie częstym — owoc lub jagoda,
A i tych nawet ze wstrętem dotyka,[1]
Jakby związany ślubem pokutnika.
Ale im żądze zmysłów trzyma srożéj,

80 
Rośnie w nim dusza i siła się mnoży.

»Płyń tam!« — wnet płyną; — »rób to!« — wnet zaczęto;
»Za mną, i naprzód!« — poszli, i łup wzięto.
Tak skory rozkaz, skorsza jego ręka:
Każdy drżąc słucha, lecz pytać się lęka.

  1. ww. 77 — 78 w oryg.: »skromnie tworzą jego krótki posiłek, który, jako całość, nie byłby za wielki nawet na stół pustelnika«.