Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rotką się zakochała, postanowiła osiedlić się na półwyspie na stałe, wiedząc, iż w najgorszym razie zupełnie może jej wystarczyć pensyjka po mężu, która w kosztownem życiu w stolicy wystarczała zaledwie na to, by nie umrzeć z głodu.
Sprowadziwszy tedy z Warszawy najniezbędniejsze sprzęty, a między niemi swą ukochaną maszynę do szycia, na której można było także haftować, zagospodarowała się w wiosce rybackiej. Ponieważ Dorotka rosła bardzo prędko, pozostało sporo sukienek, z któremi mamusia nie wiedziała, co robić. Mając sporo czasu, przerobiła je odpowiednio i darowała przyjaciółkom córeczki. Widząc piękne, modne sukienki na dzieciach, i inne matki zaczęły się zgłaszać z zamówieniami do mamusi Dorotki. Tak zwolna powstała jej pracownia krawiecka, w której szyła już nietylko sukienki dla dzieci, ale także bluzki i sukienki dla dziewcząt i młodszych rybaczek. Że zaś, wyjąwszy niemiecką wioskę Hel, na całym półwyspie nie było krawcowej, znającej się na modzie miejskiej i jej subtelnościach, przeto mamusia Dorotki miała nietylko dobre dochody z szycia, ale także i ze szkoły krawieckiej, jaką założyła, a w której dziewczęta uczyły się kroju. W tym celu Warszawianka donajęła pokój w drugiej połowie domu, aby dla siebie i có-