Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

istotnie dama królewskiego rodu, taka od całej jej postaci biła świetność, połączona z wdziękiem, i taka piękna była jej biała twarz z gorejącemi szafirowemi oczami.
Po uroczystej audjencji, podczas której rozmawiano z ożywieniem o wielu miłych rzeczach, odbyło się przedstawienie galowe. Naprzód specjalną kantatę odśpiewał chór morskich kurów, poczem odtańczyły swój poważny gawot wielkie czarne węgorze. Nastąpił taniec szprotów i śledzi, których wyborowe oddziały odtworzyły manewry ławicy na morzu. W manewrach tych wzięły udział także foki i delfiny, które rzucały się między ławice i pląsały wśród nich. Przedstawienie zakończył wspaniały balet wielkich dorodnych łososi. Balet ten nazywał się „Pieśń o Słońcu w szumiących wodach gór“. Wszystko to było nadzwyczaj piękne i zajmujące. Po przedstawieniu oprowadzono szkólnego po państwie podwodnem. Pokazano mu Wielki Szur, pełen fląderek i ogromnych turbotów, dalej również siedem Srebrnych Kul, pełnych ryb różnych.
— Na Drugą Rewę nie mamy poco iść — mówił król. — Jest to rewir, który trzymam wyłącznie dla własnej przyjemności, bo dochodu żadnego nie daje. Lubię tam jednak przebywać w czas burzy, gdy morze gra.
Zabawiano się tak do późnej nocy, ale czem i jak się zabawa skończyła i w jaki sposób