Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na wiosnę, kiedy okno otwarto, gospodyni „strąd“ z niego zmiotła.
Dorotka chciała z początku płakać, ale potem się pomiarkowała.
Wszakże miała już prawdziwy strąd, z prawdziwem morzem i prawdziwemi statkami na szlaku parowców...
I tak się ta historja skończyła.