Strona:Jerzy Bandrowski - Siła serca.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czynu pilota, jednakże z konieczności rzeczy trzymane w ścisłej tajemnicy, nie dawało radości jasnego, otwartego postępku.
Wtem przyszedł z frontu od Janka list, donoszący, iż Lolo zginął. Lotnik nieprzyjacielski, mijając go z odległości kilku zaledwie metrów, strzelił do niego z pistoletu automatycznego. Trafiony w serce Lolo martwy już spadł na ziemię z aparatem, który się roztrzaskał.
— Szkoda go, bo jako lotnik bojowy mało miał sobie równych — pisał Janek. — Osiem aparatów nieprzyjacielskich już strącił, nieprześcigniony był w ataku. Szedł naprzód jak szalony, wprost na wroga, rozjeżdżał w powietrzu. Miał awansować na podporucznika. Na Jurku śmierć brata zrobiła wielkie wrażenie. Mści się.
Mścił się zawzięcie. Komunikat sztabowy prawie codzień wymieniał jego nazwisko. Dwudziestu dwuch lotników nieprzyjacielskich dało życie za śmierć Lola, gdy naraz i na Jurka przyszła kreska. Wracając z zepsutym motorem ku własnym pozycjom, napadnięty przez dwa opancerzone bojowe aparaty nieprzyjacielskie, nie mógł się im obronić i spadł między pozycje. Wyzwoliwszy się z rzemieni, wyskoczył z aparatu, ale ciężko ranny niemógł dotrzeć do swoich pozycji. Musiał zostać w „kraju nie należącym do nikogo”. Aparat jego, rozstrzelany granatem, spłonął, on zaś sam cztery długie dni i noce spędził w jamie powstałej po wybuchu pocisku z ciężkiego działa — bez opatrunku, bez wody nawet. Bito się o niego wściekle, aż wreszcie podczas jednego wypadu udało się żołnierzom wyprzeć nieprzyja-