Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 77 —

dużo wolnego miejsca — pod obstrzałem. „Sziro“, niedostępne i milczące, wygląda jak twierdza, którą istotnie jest.
Tyle razy chodziłem i wałęsałem się dokoła tych granitowych murów, z poza których widać było białe pawilony i ciemno-zielone drzewa. Prawie nic nie można zobaczyć — prócz rozłożystych sosen japońskich — takich właśnie, jak owe minjaturowe „olbrzymy“ w wazonach — i dziwnie wygiętych dachów. Ma się wrażenie, że się chodzi dokoła koszar — bo słychać tylko trąbki wojskowe ćwiczącego się w obrębie murów jakiegoś pułku piechoty gwardji.
Oto pierwsza i może największa tajemnica Japonji — Mikado.
Kim jest Mikado?
Jest to — według pojęcia Japończyków — potomek bogów, ojciec narodu i Japonji w dosłownem znaczeniu. — Wkońcu pokaże się, że każdy Mikado jest synem bogini (słońca) — mówi pisarz japoński. I proszę nie sądzić, że to są jakieś literackie, teologiczne przenośnie. Niejednokrotnie rozmawiałem o tem z Japończykami i doszedłem do przekonania, że jest to jakaś dogmatyczna tajemnica japońska, jak n. p. u nas tajemnica Trójcy Świętej. Według ich zdania, Japonja nie potrzebuje modlitw, ponieważ sama jest boginią, zaś ojcem jej jest każdy Mikado.
To są rzeczy dla nas zupełnie niezrozumiałe. I od tego zaczyna się nieporozumienie między Europejczykiem a Japończykiem.
Pamiętam, raz naiwnie chciałem tę tajemnicę rozgryźć. Pomyślałem sobie, że ona jest może w dialektyce, ale, że w gruncie rzeczy wszystko ludzkie musi być mi zrozumiałe, jeśli się do rzeczy zabiorę