Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



HONG-KONG.
Demonstracja siły. — Pierwsze wrażenie. — W ulicach miasta. — „Government’s Place“. — Kadryl królów. — „Carillony“ angielskie — Uniwersytet chiński.

Widać równą, twardą linję bulwarów nadbrzeżnych, za nią — pierś miasta, długi rząd wspaniałych, olbrzymich pięciopiętrowych gmachów. Są to budynki ogromne, imponującej okazałości, ciężkie — ze względu na panujący w tych stronach „tajfun“ — okryte siecią galerji i portyków, „loggii“ ze sklepionemi podcieniami i arkadami, pod któremi mieszczą się bogate sklepy. Zaraz za tą pierwszą linją teren podnosi się stromo i widać na ciemnem zboczu jakby jeden nad drugim stawiane, wśród drzew i podzwrotnikowej zieleni, domy wielkie nad podziw, kamienice, o szerokich oknach, kwadratowe; ludzie lubią tu mieszkać szeroko i wystawnie. Dalej wyspa przechodzi w górę bardzo stromą i wysoką, kończącą się dziko załamanym wierchem. Cała góra i grzbiet jej pokryty jest zielenią parków i ogrodów, wśród których świecą wielkiemi oknami ściany licznych domów. Są to mieszkania letnie, w których mieszkańcy wyspy chronią się przed upałami, trudnemi do zniesienia w mieście granitowem i wysłanem asfaltem. A na szczyt góry prowadzi elektryczna kolej łańcuchowa. Widzi się z przystani równą linję jej toru, przecinającą zbocze górskie i lecące po nim wagony.