Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 140 —

kształty ma żywe, przeto dekorator może się popisać umiejętnem, naturalistycznem i artystycznem rozłożeniem śniegu, a znakomicie wie, gdzie nim gałęzie zlekka tylko przyprószyć, a gdzie między rozwartemi szerzej konarami przy pniu grubo nałożyć, jakby to był śnieg nawiany przez wiatr a potem przymarznięty i zlodowaciały. Nawet w takich drobiazgach jest Japończyk wiernym sobie artystą skończonym i niezrównanym. Dodać należy, że brzegi Japonji opuszczaliśmy z początkiem grudnia, zaś choinkę tę, specjalnie na święta przeznaczoną, na statku cały czas wieziono. Jest to chyba dostatecznym przykładem delikatności i pamięci, z jaką ten naród traktuje swych gości.
Obiad wigilijny był zupełnie w angielskim stylu, z indykiem i pudingiem. Nad pianinem widniał wielki napis „Merry Christmas“, elektryczne świeczki na choince płonęły przez cały czas, kołysały się na zielonych gałęziach misterne, japońskie ozdoby. Oficerowie wraz z kapitanem byli w galowych mundurach, tak samo służba. W ciemnych, uroczystych „kimonach“ zasiedli do stołu Japończycy, pięknie na różowo umalowane ich panie przepasały się „obi“ w wesołych kolorach. Chińczycy pojawili się w długich chałatach ze świecącego czarnego jedwabiu. Nas, Europejczyków, posadzono przy stole, znajdującym się najbliżej choinki.
Kiedy pod koniec wilji wniesiono oblane błękitnym płomieniem półmiski z pudingiem, przygasły nieco elektryczne światła i roziskrzyła się w jadalni choinka, na której zapalono niezrównane, minjaturowe fajerwerki japońskie, utajone wśród zielonych gałązek. Fajerwerki te płoną i strzelają różnobarwnemi ogniami, które jednak bynajmniej nie parzą,