Strona:Jerzy Bandrowski - O małem miasteczku.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

we Lwowie, z wilgotnemi, ciemnemi i zimnemi salami, wyglądało jak więzienie, podczas gdy to, w Gostyniu, jest czemś w rodzaju wielkiej, ślicznie urządzonej willi dla dobrze wychowanej, kulturalnej młodzieży. W korytarzach na dole istne małe muzeum starożytności, obejmujące okazy z różnych zakresów, począwszy od wykopalisk a skończywszy na numizmatyce a nawet na dyplomatyce, potem oszklone szafy z okazami z zakresu nauk przyrodniczych, więc botaniki i mineralogji, na drugiem piętrze bardzo piękne zbiory okazów z zakresu zoologji. Jest też gablotka z wyłożonemi na pokaz dokumentami z czasów walki z władzami niemieckiemi o polską szkołę, pomysł, zdaje mi się, doskonały. Sale szkolne są przestronne i jasne, jest też mała czytelnia dla uczniów a oprócz tego aula, z pięknym obrazem Matki Boskiej pochodzącym z szkoły flamandzkiej z 16-go wieku, i ozdobionej różnemi portretami i podobiznami, salka gimnastyczna, sala rysunkowa, gdzie wiszą najlepsze prace uczniów — jeden z nich jest wcale zdolnym koniarzem — nie brak też oczywiście i sportowego boiska. Słowem — śliczne gimnazjum, poprostu cacko, nie fabryka miernoty inteligenckiej, ale prawdziwa szkoła, której twórcy dobrze wiedzieli, czego chcieli.
Po zwiedzeniu tego gimnazjum pogrążyłem się w głębokiej medytacji na temat, jak wiele dobrego może przy dobrej woli zdziałać kilku dzielnych ludzi. Przecież to gimnazjum jest i przez bardzo długi czas będzie błogosławieństwem całej okolicy, zapewniającem licznym pokoleniom staranne wykształcenie i wychowanie, a co za tem idzie, i szerszy światopogląd i bogatsze życie duchowe i chleb, słowem — rozwój i postęp życiowy. Czem, w porównaniu z tem, są nasze powieści i inne piśmidła? Zaiste, jedną z największych, najpłodniejszych cnót jest cnota obywatelska.