Strona:Jerzy Bandrowski - O małem miasteczku.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez żydostwo. Niemcy wyrzucili żydów z Wielkopolski oczywiście nie bez gorliwego przyczynienia się organizującego się i wyrabiającego powoli mieszczaństwa polskiego, które, choć przez żydów zachwaszczone, przecie istniało. Nie udało się dotychczas to odżydzenie małych miasteczek w Małopolsce mimo szczerych usiłowań w tym kierunku. Masa żydowska w Kongresówce tak czy siak wzmogła jego siłę, ale równolegle z żydostwem wzrosło i zorganizowało się i małomieszczaństwo polskie, którego tradycje i siły wraz z wzmagającem się samopoczuciem pod polskiemi rządami naturalnie z każdym niemal rokiem potężnieją. Zdaje mi się, że w byłej Kongresówce sprawa ta przedstawiałaby się może najgorzej, lecz i tam są twardzi, krzepcy i po swojemu nieustępliwi, konserwatywni silnie „guloni” czyli małomieszczanie, bynajmniej nie tak zacofani, jakby się może na pierwszy rzut oka zdawało, a stanowiący klany nie do rozbicia.
Zatem położenie nie byłoby najgorsze, gdyby nie brak swoistej kultury prowincjonalnej. Nawet gdybyśmy ustępliwie przyznali jej tradycyjne istnienie, musielibyśmy równocześnie stwierdzić, że przecie nie odpowiada ona i nie może uczynić zadość nowym czasom i ich powiększonym wymaganiom, przyczem dodamy, że o ile w Małopolsce ona w swej postaci i duchu polskim jako tako jeszcze istnieje i daje się zauważyć bez większego trudu, o tyle znów w najwyżej cywilizowanych dzielnicach zachodnich musiała w większym stopniu ulec wpływom bardzo wysokiej kultury prowincjonalnej Niemiec.
Wynika z tego, że trzeba nam stworzyć swą własną kulturę prowincjonalną, zadanie bynajmniej niełatwe i wymagające olbrzymiego ogromu twórczej pracy. A jest to też konieczne, bo bez takiej własnej kultury miasteczka prowincjonalne, jak wogóle cała prowincja cierpią na niedostatek życia i możliwość