Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i jako złote i świetlane dziwo
stanie przed okiem człowieczem — tak blizko,
że szczęście swoje ma się w dłoni prawie,
i snem się żyje, jakoby na jawie?

O. HILGIER.

Święci miewali różne objawienia...

ARNO znowu na kolanach:

Ojcze, mój ojcze!
ale ja świętym nie jestem...
W bożej jestem ręce,
bożym płomieniem me serce się pali
i boży na mnie spada sen —,
a jednak nie znam bożego pokoju!

O. HILGIER.

Wyznaj mi wszystko, coć na sercu leży...

ARNO.

Ojcze! to rzeczy są tak niepojęte
i takie dziwne! —
Otoście posąg Maryi chwalili,
który tu stoi w obrzasku
ostatniej zorzy —
Nie jam go zdziałał, nie ja! ale Pan Bóg!
On to mi zesłał natchnienie — i ducha,