Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KUNO patrzy na nią długo.

Biednaś ty...

MARUNA.

Nie, nie...

KUNO po chwili:

Czy ty wiesz, co tobie grozi?

MARUNA.

To mi już obojętne.

Ukrywa twarz w dłoniach.
KUNO
po krótkiem wahaniu zbliża się i kładzie dłoń na jej włosach.

Dziecko...

MARUNA wybucha gwałtownym, nieutulonym płaczem.
KUNO głęboko wzruszony:

Nie płacz mi, nie płacz! uspokój się, dziecko!

MARUNA powstrzymując łkania:

Odejdź, odejdź! Pozostaw mnie w spokoju! Te łzy nie do ciebie należą! — Czemu ty patrzysz na to, że ja płaczę! — Odejdź! bo ci powiem, że te łzy, to nowy grzech przeciwko tobie, — bo za tem ja płaczę, za coś ty mnie przeklął i potępił!