Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ja ciebie nie znam, przybłędo w tym zamku,
wszeteczna żono, dzieci trucicielko! —
On słusznie umarł, że na swego pana
rękę śmiał podnieść, lecz tyś jest sprawczynią
winy i śmierci — a ja mściciel jestem!

Zwraca się do rycerza.

Rycerzu, z krajów dalekich przybyły,
wchodząc w ten kościół, słyszałem, żeś wyzwał
na sądy boże za cześć onej... dziewki
oskarżyciela. Otom ja przed tobą!
oto podnoszę twoją rękawicę:
ja ją oskarżam o zdradę wierności,
o uwiedzenie chłopięcia do zbrodni
i o nasłanie zbójcy na małżonka!
Czyś gotów ze mną stoczyć bój, rycerzu?

RYCERZ.

Niech mnie Bóg broni, abym się zawahał.
Aleś ty stary i sił ci zabraknie
podnieść miecz...

KLUCZNIK.

Siły moje Pan Bóg skrzepi,
wy się nie troszczcie o to, mając w pieczy
raczej los własny, iż rękę wznosicie
w obronie sprawy nieczystej!