Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
MARUNA.

Ja...?

KUNO.

Tak. —

MARUNA.

Mam tajemnice. Niektóre są różowe, z lekkiej mgły, z pereł i ze śniegu, — to moje dziewczęce sny, panie. — Chowam je w sobie, bo prysnąćby musiały, gdybyście wy je dotknęli...

KUNO.

Mówisz pięknie i kwieciście. Ja jestem twardy człowiek i na takich słowach się nie znam. — A innych tajemnic nie masz już?

MARUNA.

Owszem, — mam i inne, głębiej jeszcze ukryte. To złe, podłe wspomnienia z mojej przeszłości, z dzieciństwa mojego... — Wstrząsa się. — Ach!

KUNO.

Nie mówiłaś mi nigdy...

MARUNA.

I po co? Co wam do tego, panie, co było? Czy wam to nie dość, żeście mnie wzięli dziewicą i że ja wierna wam jestem?