Przejdź do zawartości

Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

leci na tył i z nieprzyjemną poufałością klapie go po plecach. Jeżeli się schyli dla obtarcia nóg, nieprzytomna z radości owija się koło głowy i nie prądko może się uwolnić od jej uścisków. Gdy się najmniej tego spodziewa, uderza go raptem w jakieś czułe miejsce on z krzykiem skacze w górę.
Z widoczną przyjemnością mokre prześcieradło nie odstępuje go ani na chwilę, kładzie się obok niego, gdy zrozpaczony siada na ziemi, a jeżeli uda mu się wpędzić nieszczęśliwego człowieka, już otartego, napowrót do kąpieli, to radość jego niema granic.
Spędziliśmy dwa dni w Heidelbergu, zwiedzając lasem pokryte góry, otaczające to miłe miasteczko, rozmaite ruiny, zkąd cudny roztaczał się widok, lub też krążyliśmy wśród szczątków najpiękniejszego niegdyś zamku w państwie niemieckiem.
Staliśmy w niemym zachwycie przed „Wielkim Tunem”, który jest najciekawszą rzeczą w Heidelbergu.
Co może być interesującego w wielkiej beczce od piwa, trudno zrozumieć w normalnym stanie umysłu; ale ponieważ przewodnik mówi, że to niezmiernie ciekawe, więc wszyscy turyści idą i gapią się. Jesteśmy zawsze stadem owiec.
Jeżeliby skutkiem omyłki drukarskiej nie umieszczono w przewodniku wzmianki o Koloseum, siedzieliśmy miesiąc w Rzymie, a lenilibyśmy się przejść przez ulicę, by na nie popatrzeć. Gdy przewodnik powie, że za nic w świecie ominąć nie mo-