Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niąca starożytny spokój doliny od dźwięków i zgrzytów, płynących ze świata zewnętrznego.
Opisz, że kwadratowe, biało bielone domki, otaczają drewniane rzeźbione werandy i balkony, gdzie w chłodku wieczornym zasiadają włościanie, palą długie fajki bawarskie i gawędzą o bydle, o polityce i o przedstawieniach Męki Pańskiej; że na każdym domku wymalowani są jaskrawemi barwami święci, dziewice i tym podobni dobrzy ludzie, z którymi deszcz obszedł się niemiłosiernie, tak, że beznogi anioł z jednej strony drogi patrzy na pozbawioną głowy Madonnę po drugiej stronie, a na rogu jakiś nieszczęsny święty, bardziej skrzywdzony powietrzem, niż byłby pobytem w piekle ogołocony ze wszystkiego, co mógłby swojem nazwać, za wyjątkiem połowy głowy i pary nadmiernie dużych nóg.
Wytłómacz, że domy numerowane są, stosownie do epoki, kiedy zostały wybudowane, tak, że numer szesnasty znajduje się obok czterdziestego siódmego, a niema numeru pierwszego, gdyż został zwalony. Opowiedz, jak ludzie trudniej kombinujący, dowiedziawszy się, że mają mieszkać pod pięćdziesiątym trzecim numerem, chodzą i chodzą około pięćdziesiątego drugiego, kierowani dość rozsądną myślą, że ich numer musi być obok, chociaż rzeczywiście znajduje się on o pół mili, na drugim końcu wioski. Bywały wypadki, że po kilku dniach takiego krążenia znajdowano tych nieszczęliwych na progu numeru osiemnastego, śpiewających patety-