Strona:Janusz Korczak - Prawo dziecka do szacunku.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziecka i złe samopoczucie, każdy trudny moment — to wina i zła wola.
Niedość szybko lub zbyt szybko, niedość sprawnie wykonana czynność — wina niedbalstwa, lenistwa, roztargnienia, niechęci.
Niespełnienie krzywdzącego, niewykonalnego żądania — wina. Partackie złośliwe podejrzenie — też wina. — Winą dziecka są nasze obawy i podejrzenia, nawet wysiłek poprawy.
— Widzisz: jak chcesz, możesz.
Zawsze znajdziemy coś do zarzucenia, żarłocznie żądamy więcej.
Czy ustępujemy taktownie, czy unikamy niepotrzebnych zadrażnień, czy ułatwiamy współżycie? Czy nie my właśnie jesteśmy uparci, grymaśni, zaczepni i kapryśni?

Dziecko narzuca się naszej uwadze, gdy przeszkadza i mąci; te tylko momenty dostrzegamy i pamiętamy. Nie widzimy, gdy spokojne, poważne, skupione. Lekceważymy święte chwile jego rozmowy z sobą, światem, Bogiem. Dziecko kryć zmuszone tęsknoty i porywy przed drwiną i szorstką uwagą, ukrywa chęć porozumienia, nie wyzna decyzji poprawy.
Kryje posłusznie przenikliwe spojrzenia, zdziwienia, niepokoje, żale — gniew i bunt. — Chcemy, by skakało i klaskało w ręce, więc ukazuje uśmiechniętą twarz trefnisia.
Hałaśliwie przemawiają złe czyny i złe dzieci, zagłuszają szept dobra, a dobra tysiąckroć więcej,