Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Żarty kosztem łez.
Tak gniewa, tak oburza, tak obrzydza i człowieka i życie ta nikomu niepotrzebna złośliwość.
Często dorośli myślą, że to głupstwo, żart, psota niewinna. O nie, przeklęta dokuczliwość — to może największa wada chłopców w stosunku do dziewczynek.
Czy wiecie? Znałem nauczycielki dobre, łagodne, wesołe, sprawiedliwe, które się potem stawały złe, surowe, nerwowe, nieżyczliwe, i tylko dlatego, że im robili na złość. Właśnie takie zabawy: żeby wyprowadzić z cierpliwości.
Dziewczynki mniej się biją: i nie wypada, i sukienka przeszkadza i włosy; więc nie mają wprawy, nie znają sposobów walki. Więc szczypią albo drapią — ręką albo słowami. Wyśmiewanie, sekrety, plotki, kłótnie.
To bardzo drażni chłopców. Wygląda, że oni szczerze, jawnie, a dziewczynki skrycie.
I tu wielki błąd popełniają dorośli, którzy biorą dziewczynki w obronę. Myślą, że bardziej boli uderzenie ręką, niż obrazą, kłującym wyrazem.
Myliłem się i ja: długo myślałem, że ten pierwszy zaczął, kto pierwszy uderzył. Wcale nie: winien ten, kto złośliwie zaczepił.
— Niewiniątka, udawalskie, niedotykalskie, obrażalskie, beksy, skarżypyty.