Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to zwyczajny duży koń, tylko stoi daleko na łące i dlatego wydaje się małym. Poznali swój błąd, gdy het w polu zobaczyli małych ludzi i małe domy.
Przystanek. Znów śpiewają i powiewają chustkami.
I rozdzwania się śmiech kolonijny — czarodziejski śmiech, który leczy pewniej, niż najdroższe lekarstwa i wychowuje lepiej, niż najmądrzejszy nauczyciel.
— Chłopcy, pocztówki i pieniądze oddawać. — Pierwszy w kajecie — Górkiewicz. Ile masz pocztówek?
Oddaje do schowania dziesięć groszy i cztery karty pocztowe: będzie na nich co tydzień donosił rodzicom, że jest zdrów i dobrze się bawi.
Bracia Kruki mają razem dwadzieścia groszy. Każdy z braci otrzymał po cztery grosze od rodziców na drogę i po sześć od dziadka.
— Proszę pana, prawda, że kartofle w ziemi rosną?
— A no, prawda. Bo co?
— Bo on przez okno pokazał jakieś liście i mówi, że to kartofle. A przecież kartofle w ziemi rosną, więc nie można ich widzieć.
— Później sami zobaczycie, jak rosną kartofle — teraz niema czasu... Frydman, ile masz pocztówek?
— Tylko dwie: rodzice powiedzieli, że dwie dosyć. Pieniędzy niema wcale.
Frydman skłamał: ukrył posiadanego czworaka, którego mu starszy brat dał przy pożegnaniu.
Ojciec Frydmana wiele podróżował: był w Paryżu i Lon-