Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szeroko otwarte, ów oparł się o poduszkę i nawpół leżąc, patrzy na grającego. I każdy z nich myśli o czem innem; ale kiedy Grozowski chce już schować skrzypce, proszą, żeby grał jeszcze, lub żeby powtórzył to samo.
Geszel Grozowski późno chodzi spać w Warszawie, nie pije mleka i może robić, co chce, bo mieszka z siostrą, a siostra rzadko bywa w domu, bo dogląda chorych na mieście i często na noc nawet nie wraca. I na kolonii chciał Geszel robić, co chce: późno spać chodzić i mleka nie pić. Troszkę mu się przykrzyło z początku, ale, że go chłopcy lubili, więc było mu dobrze na wsi. Chłopcy pozwalają mu długo kopać ziemię, Margules podarował mu kij, który znalazł w drodze do brzeziny, a sędziowie niesprawiedliwy wyrok wydali, kiedy Geszel Grozowski zawinił.
Wszyscy pragną być jego parą, ale Geszel nie może w parze chodzić, bo zawsze szuka żółtych kwiatów na długich łodygach.
Raz dziewczynka podarowała mu kilka gałązek jaśminu, innym razem gospodarz pozwolił mu zerwać bukiet białej gryki i czerwoną makówkę z ogrodu. Grykę włożył do miseczki z kwiatami, a czerwoną makówkę nosił, aż opadły płatki.
Prócz skrzypka mamy trzech śpiewaków. I oni śpiewają wieczorem na dobranoc chłopcom.
Śpiew płynie nisko, jakby jaskółka przy samej ziemi, — jakby dopiero w skrzydłach sił próbował, — i nagle śmiało jednym skokiem uderza w obłoki i długo śpiew płynie mię-