Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wojnie? Lord Pux nazywa Maciusia królem i zdaje się go traktować narówni z nami. Więc proszę postanowić, czy słusznie jest, abyśmy z Maciusiem naradzali się co do dalszych losów Maciusia Maciuś jest naszym jeńcem. Maciuś utracił królestwo, które...
— Więc cóż takiego? — przerwał nagle król Boruch. — Czy to jeden król stracił państwo i znów ma? Ja straciłem też państwo, czekałem cierpliwie dwa tysiące lat.
Lord Pux zaczerwienił się i powiada:
— Król Boruch nie ma głosu. Nie wolno przerywać. Młody król jeszcze nie skończył. Głos ma młody król.
— Maciuś jest naszym jeńcem, powiadam. Powinien być ukarany, że uciekł; może być łagodniej ukarany, bo dobrowolnie się zgłosił. Zresztą Maciuś dlatego się poddał, bo wiedział, że i tak go złapiemy.
— Czy wasza królewska mość skończył? — pyta lord Pux.
— Skończyłem.
— Proszę o głos — mówi Maciuś.
— Król Maciuś Reformator ma głos — mówi Pux.
— Młody król kłamie, jak najęty — mówi Maciuś. — Korony pozbawiła mnie garstka zdrajców, a nie cały naród. Trzydziestu tchórzów, którzy się zlękli jednej głupiej bomby, nie może króla pozbawiać tronu. Zresztą jeden z nich rzucił mi się do nóg, przepraszał i znów nazywał królem. A wasza policja jest tak głupia, że ukrywać się mogłem jeszcze sto lat. Skończyłem.