Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



— No i cóż? — zapytał się król Orestes.
— Maciuś jest strasznie zdenerwowany — odpowiedziała wymijająco królowa.
Za to na pierwszem zaraz posiedzeniu królów — zabrała głos w sprawie Maciusia.
— Królowie, nie podpisujcie tego papieru. Nie można porównywać Maciusia ani z Napoleonem, ani żadnym królem dorosłym. Chociaż nie mam dzieci, odgaduję dziecko sercem macierzyńskiem. Maciuś jest nerwowy. On ma dobre serce.
„Zaczyna się“ — mruknął młody król do Bum-Druma.
— Żebyście widzieli, jak go ucieszył kanarek, jak zaczął dawać wodę, bułkę, cukier. Dzieci są lekkomyślne i niedoświadczone...
Królowa Kampanella widziała, że wszyscy się niecierpliwią, ziewają, zapalają papierosy, wzdychają. Ale królowa mówiła, mówiła. Już stary król Alfons Brodaty zasnął w fotelu, już blady król Mitra Bengalski zażył proszek od bólu głowy, — gdy wreszcie Kampanella wyjaśniła, o co jej chodzi:
— Dajcie mi Maciusia.
— Będziemy głosowali, — prędko powiedział król przyjaciel żółtych.