Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Późna noc. W gabinecie królewskim cicho, tylko zegar tyka. Siedzi Maciuś przy biurku i raz jeszcze czyta list do królów.
Przed chwilą skończyła się narada z ministrami, gdzie ułożyli wspólnie notę do królów całego świata.
„Jeszcze nie zapóźno — pisze Maciuś. — Jeżeli młody król odwoła wojnę, możemy się pogodzić. Dosyć rozlewu krwi“.
I dalej:
„Jeżeli wróciłem z wygnania, gdzie żyłem spokojnie wśród dobrych ludzi, zrobiłem tak, bo nie chcę wojny. I niech tylko się uda zażegnać burzę, znów chcę oddać koronę, niech naród wybierze kogoś i razem z nim rządzi; ja nie chcę być królem“.
I dalej:
„Chociaż młody król źle mi życzył, nie mam do niego żalu. Wiele się nauczyłem i wiele zrozumiałem. Nie chcę się chwalić, ale mówię, że chociaż najmniejszy z królów, więcej wiem od niejednego z dorosłych. Bo dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko nie mają doświadczenia. Więc