nie można. Co oczy otworzy, to znów śpi. Przybył czółnem murzyńskiem sam. Posłałem po doktora, żeby go ocucił“.
Doktorowi udało się obudzić Maciusia. Oprzytomniał. Ucieszył się z depeszy Czerwonego Krzyża. Podyktował odpowiedź:
„Potrzebna żywność i dużo lekarstw. Dzieci chore i głodne. Najważniejszy pośpiech, bo mogą wszystkie wyginąć. Dzieci dużo. Ile — nie wiem. W obozie byłem tylko parę godzin, bo musiałem się spieszyć. Byłem w nocy. Błagam o ratunek dla nieszczęśliwych. Możecie ze mną robić, co chcecie, ale im musicie dopomódz. Król Maciuś“.
Doktór przyłożył rurkę, wysłuchał serce Maciusia i powiedział:
— Dajcie mu już panowie spokój. Niech śpi. Bo może dostać zapalenia mózgu, i wtedy gorzej, bo będzie plótł trzy po trzy, i nic się nie dowiecie.
Więc dali Maciusiowi szklankę mleka, rozebrali go, położyli do łóżka. I Maciuś spał cały dzień — i obudził się o godzinie jedenastej wieczorem.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.