Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Nic nie wiem — pisze Amary. Nie wiem, ile powinno być krzeseł, stołów, łóżek, prześcieradeł, talerzy i noży. Nie wiem, gdzie się podziało przysłane mydło, mleko, cukierki, książki i zabawki. Doniesiono mi, że dzieci latarnika mają wiele kradzionych rzeczy króla Maciusia. Ani jednego kwitu, żadnych rachunków. Domki brudne i odrapane, szkodliwe dla zdrowia. Warta rozpuszczona, robiła, co chciała“...
Były trzy skargi na Maciusia. Ale skargi wyglądały tak, jakby się rotmistrz litował i dbał o zdrowie królewskiego samotnika.
„Zdrowie króla w stanie opłakanym. Jest zdenerwowany i przygnębiony. Nie chce ani czytać, ani podpisywać papierów dowództwa wyspy, czem uniemożliwia pracę. Nie pozwala prowadzić nauki dla warty“.
Druga skarga:
„Król odbywa dalekie wycieczki łodzią. Powraca zmęczony i podrażniony. Wspina się na górę, skąd można spaść i zabić się. Chodzi po lesie, w którym są dzikie zwierzęta, węże, a być może i ludożercy“.
Trzecia skarga:
„Król pozwala wartownikom hałasować do późnej nocy. To też krzyki ich rozlegają się po całej wyspie. Przeszkadzają w pracy robotnikom, ukradli piłę i dwa topory. Jeśli zważyć, że z chłopcami w tym wieku wogóle trudno sobie poradzić, to już nie wiem co będzie“.
Chłopcy naprawdę bardzo hałasowali, palili papierosy, mówili brzydkie wyrazy, kłócili się