Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I dużo ludzi się przygląda. Obrazek nieładny; wiem jaki, ale nie chcę pisać. I tam zaczęło coś dzwonić; ale wszyscy zaczęli uciekać. I ja uciekam. Ale patrzę, że oni przedemną uciekają. Boją się mnie. Zatrzymałem się i zostałem sam.
Walenty nie wie, co to znaczy: nie umiał tego snu wytłomaczyć.