Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Zrozumiał teraz Maciuś, dlaczego na radzie ministrów mówili o butach, owsie dla koni i o sucharach.
Gdyby nie mieli sucharów w plecakach, toby umarli z głodu, bo trzy dni tylko suchary gryźć musieli. Spali na zmianę po parę godzin tylko. A nogi mieli tak poranione, że krew z nich aż bulgotała w butach.
Cicho, jak cienie, uciekali lasami, a porucznik coraz to patrzał na mapie, gdzie jest jakiś parów, żeby się ukryć, albo gęstwina.
I raz wraz zjawiali się jeźdźcy nieprzyjacielscy, żeby zobaczyć, którędy uciekają, żeby dać znać i kierować pościgiem.
Gdybyście widzieli Maciusia. Wysechł przez te dnie jak patyczek, zgarbił się, zmalał jeszcze. Wielu żołnierzy rzucało karabiny, ale Maciuś trzymał swój karabin w zdrętwiałych palcach.
Jak można w kilka dni tyle przeżyć!
— Ojczulku, ojczulku — myślał Maciuś — o, jak ciężko być królem, który prowadzi wojny. Łatwo było powiedzieć: „a bo my się boimy — zwyciężę was, jak mój wielki pradziadek“. Łatwo gadać, ale robić trudno. Och, jakim ja wtedy byłem lekko-