Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On się najbardziej o to gniewa, że dzicy królowie teraz więcej nas lubią, niż jego. Dawniej czarni i żółci królowie jemu przysyłali prezenty, a teraz, nam. Można się z nim umówić, żeby sobie zatrzymał żółtych królów, a my będziemy się przyjaźnili z czarnymi.
— A no dobrze, trzeba sprobować, bo ja nie chcę wojny, powiedział stanowczo Maciuś.
Tegoż wieczora zasiadł król Maciuś do napisania listu do smutnego króla, który grał na skrzypcach.
„Donieśli mi moi szpiegowie, że zagraniczni królowie zazdroszczą, że mi Bum-Drum przysyła złoto i że pewnie znów napadną na mnie. Więc proszę, żeby wasza królewska mość został moim przyjacielem i żeby się z nimi pogniewał“.
Dużo pisał Maciuś o swoich reformach, prosił o radę, co dalej robić. Pisał o tem, ile ma pracy, jak trudno być królem. I prosił, żeby smutny król się nie martwił, jak ktoś w parlamencie krzyknie: „Precz z królami“, bo taki jeden może być o coś zły, że król nie zrobił tego, co on chciał, ale za to inni są zadowoleni.
Była późna noc, kiedy Maciuś odłożył pióro. Potem wyszedł Maciuś na balkon królewskiego zamku i patrzał na swoją stolicę. Na ulicach paliły się latarnie, ale w oknach domów było ciemno, bo już wszyscy spali.
I Maciuś pomyślał:
— Wszystkie dzieci śpią spokojnie, a ja jeden czuwam i muszę w nocy pisać listy, żeby wojny nie było, żeby spokojnie kończyć domy na wsi, żeby dzieci mogły na lato wyjechać. Każde