Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie potrzebuję tego grzyba.
Ale zaraz widziała, że źle zrobiła, bardzo się zawstydziła i zaczęła płakać.
— Jakie te dziewczynki są dziwne — pomyślał Maciuś — sama podeptała, a teraz płacze.
Innym razem Stasio zrobił bardzo ładną fortecę z dużą wieżą. Trudno jest z piasku zrobić wysoką wieżę, bo piasek musi być bardzo mokry, więc trzeba go kopać głęboko. Namordował się Stasio, chociaż we środek włożył kij, żeby się lepiej trzymało, — i chciał, żeby fala morska uderzyła w jego fortecę. A Maciusiowi przyszło nagle do głowy i krzyknął:
— Zdobędę twoją twierdzę.
Wskoczył na nią z całego rozpędu i zawalił. Stasio się rozgniewał, ale musiał przyznać, że królowi trudno się powstrzymać, jak widzi fortecę, więc się trochę tylko dąsał i zaraz się przeprosił.
Czasem kapitan opowiadał, jak walczył w Afrykańskich pustyniach z dzikiemi plemionami. To znów doktór opowiadał, jak choroba podobna jest do wroga, który napada człowieka, jak we krwi są tacy jakby żołnierze, takie małe, białe płateczki krwi, które rzucają się na zarazę i albo zwyciężą, wtedy człowiek jest zdrów, albo są pobite, wtedy człowiek umiera. Są w człowieku i gruczoły, bardzo podobne do fortec. Tam jest mnóstwo korytarzy, rowów i zasadzek, i jak zarazę wciągną do takiego gruczołu, ona tam zabłądzi, a wtedy te żołnierzyki krwi rzucają się i zabijają zarazę.
Zaprzyjaźnili się z rybakami, którzy ich nau-