Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dużo słów, które są naukowe i handlowe. A im mądrzejsza nauka, tem trudniejsze słowa.
Naprzykład robotnik czy doktor, czy urzędnik — każdy za pracę dostaje pieniądze. Ale się to inaczej nazywa. Robotnik dostaje wypłatę, urzędnik — gażę, oficerowie otrzymują — żołd, a lekarze — honorarjum. Bo gaża — jest delikatniejsza, no a doktor — wszystko musi mieć z honorem, więc i pieniądze.
Dżek miał kapitał zakładowy: 96 centów, bo 4 centy przeznaczył odrazu dla Mary i tego nie cofnął. Bardzo chciał kupić ojcu szczeniaka, a mamie figurkę jakąś na komodę: widział takie figurki porcelanowe z miseczką do szpilek; to jest bardzo ładny i pożyteczny prezent. A szczeniak byłby potem pieskiem i byłoby przyjemnie. Dżek nie zrzekł się projektu, ale kupi później, bo czuje jakoś, że rodzice nie chcieliby mieć nic z tego dolara.
Tak ostatecznie postanowił Dżek i wybrał się do mister Tafta dla omówienia sprawy. A miał taki plan:
Jeżeli mister Taft będzie w złym humorze, Dżek zapyta się tylko o książkę: Bosko czarnoksiężnik — i nic więcej. Jeżeli mister Taft będzie w takim sobie humorze, Dżek przejrzy jeszcze sennik egipski i tyle książek, ile będzie można, żeby go nie rozgniewać. Jeżeli zaś mister Taft będzie w dobrym humorze, Dżek powie mu wszystko. W każdym z trzech przypadków Dżek dowie się dokładnie o cenę kotyljonowych orderów w dwóch gatunkach: tylko ze złotego papieru — i nic więcej, i droższych, z różnemi ozdobami.