Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wia. Bo jeżeli już dziadek pozwolił się ojcu ożenić, dlaczego ojciec się ciągle jeszcze gniewa? Przecie dziadek nie może być takim znów złym człowiekiem. Nie zna Dżeka, a przysłał w zeszłym roku ciepłe rękawiczki i »Kota w butach«, a teraz — pieniądze. I Dżek nie wie, czy ma kochać dziadka, bo to ojciec mamy, czy go nie lubieć i za co właściwie.
No, tak: jeżeli kto zrobi coś złego, to trudno przebaczyć. Dżek już dwa lata nie lubi Doris — i tylko przez książkę. A coby było, gdyby mu kazali ożenić się z Doris. Fu, za żadne skarby świata: żeby ciągle być z nią razem, żeby ona nalewała mu zupę i ruszała jego książki, kajety i wszystko.
Szkoda, że dzieci muszą udawać, że o tylu rzeczach nie wiedzą i nie rozumieją, — i dlatego nie mogą się o nic rodziców zapytać. Bo gdyby Dżekowi pozwolili, napewnoby pogodził ojca z dziadkiem.
Biedny ojciec: przez dwa wieczory nie palił cygar, żeby na swojem postawić. Ojciec jest dumny. I Dżek jest dumny, jak ojciec. Żeby mieć zdrowe ręce i tylko sobie zawdzięczać wszystko, i od nikogo nic nie brać. Dżek chce tak samo.