Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z nami pojechać, Dżek? Tam jest bardzo ładnie. Las taki, ale gęsty. Można zbierać poziomki.
Nie, Dżek musi zostać: będzie pracował u mister Tafta.
Mister Taft powiedział, że w lecie jest mały ruch w sklepie, bo niema szkoły, więc chce wziąć chłopca. Mister Taft będzie miał czas zająć się chorą matką i porobi zakupy na nowy rok szkolny. A Dżek sam zostawać będzie w sklepie.
I mister Fay chciał go wziąć na lato, bo jego chłopiec wyjeżdża na wakacje; to się nazywa: urlop. Nawet mister Fay miał więcej płacić — Dżekowi nieprzyjemnie było odmówić, ale powiedział, że otrzymane od Tafta pieniądze zapłaci panu Fay za skradziony rower.
— A możeby mister Fay mnie przyjął? — mówi Fil. — Co tam trzeba robić?
— U mister Faya najwięcej zajęcia na mieście. Potrzebny mu goniec: na pocztę, z listem.
— Pewnie rowerem?
— Nie wiem.
— Dżekuńciu kochany, poleć mu mnie. Tylko nie mów, jaki ja jestem. Zobaczysz, że się będę starał.
I tak rozmawiali przyjemnie.
A kiedy wracali razem do domu, Fil zapytał się Dżeka:
— Jak ci się zdaje, Dżek: czy Nelly i mnie troszkę lubi? Bo ona jest bardzo przyjemna.