Strona:Janusz Korczak - Święto dziecka.pdf/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A co robić, jeśli zeszyt się skończył albo ołówek zginął, albo stalka złamała. Trzeba jakąś składkę szkolną zapłacić, — tu 10 groszy, tam 10 groszy — trzeba mieć, bo inaczej kłopot i przykrość.
I jest jakby zazdrość i jakby żal między dorosłymi i dziećmi.
Dorośli mówią:
— Dzieciom dobrze: skaczą, bawią się, nie obchodzi ich, skąd rodzice biorą na wszystko. Młode toto, zdrowe, wesołe, roześmiane.
Dzieci mówią:
— Dorosłym dobrze. Silni są, nikogo się nie boją, uczyć się nie mają potrzeby. Każdy może się upomnieć o sprawiedliwość dla siebie. Nikt na nich nie krzyczy, nie popchnie, nie uderzy.
Prawda — różne są dzieci i różni dorośli, różne są rodziny i różne szkoły. Raz dzieciom lepiej, raz gorzej, raz więcej mogą i chcą o nie dbać a raz mniej dbają.
Ale każdy znajdzie swoje wytłumaczenie.
Gdzie jest zgoda, to dobrze, ale bywa, że są żale i oskarżenia.
— Dzieci psotne, szkodne, nieusłuchane. Drą, niszczą, tylko im sprawiać i dawać, a pomocy żadnej.
Albo gorzej nawet:
— Wstyd przynoszą rodzicom. Za całe starania żadnej wdzięczności, żadnego posłuchu. Harde i pyskate.
A znów dzieci:
— Inni rodzice więcej się starają, koledzy więcej dostają. Gdyby tylko chcieli...
Powtarzam: dobrze, gdy jest zgoda. Ale są i kwasy...
I tu właśnie taki dzień dziecka może wiele pomóc.
Niech każdy szczerze powie, co dolega, co boli, co nie tak, jak być powinno. Może wyjaśni się dlaczego.
— Pan zły: dlatego się gniewał w szkole?
— Pani niesprawiedliwie to, czy czy tamto powiedziała lub zrobiła.
Oj, dzieci, nie wiecie wy, co dorośli czują, nie wiecie, co im dolega, nie domyślacie się, ile trosk i smutków mają, jak trudne i ciężkie są ich myśli.
Oj, dorośli, nie wiecie, jak często młode jeszcze dziecko — ma też wiele smutków i trudności.
Gdybyśmy tak szczerze godzinkę porozmawiali, może właśnie w tym dniu dziecka, — możeby ten dzień zmienił się w Święto pojednania, Święto przymierza.
Przebaczyć winy, zapomnieć żale, złożyć obietnicę wzajemnej pobłaźliwej przyjaźni.
Lubią dzieci słuchać wspomnień dorosłych: jak dawniej było.
A było gorzej, o wiele gorzej, niż teraz.
Można, opowiedzieć jedno wspomnienie, można trzy i więcej: co oto my w młodych naszych latach przeżyliśmy.
Mogą i dzieci jeden albo i trzy takie swoje żale ze wspomnień opowiedzieć.
A potem:
— A no trudno, było i minęło. Starajmy się, by w przyszłości było lepiej.
Coraz lepiej!
Niech żyją i rosną zdrowo nasze dzieci —
Viwat!
Niech będą zdrowi i żyją w pomyślności ich rodzice i wychowawcy —
Viwat!
Niech będzie mało smutku i łez, a dużo radości!

Janusz Korczak.


Polski Komitet Opieki nad Dzieckiem. Warszawa, Jasna 11.
DRUK. KRAJOWA W WARSZAWIE.