Strona:Jan Sygański - Wyroki ławicy sandeckiej.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cach Grybowa, Gorlic, Nawojowej i Muszyny, między którymi organizowały się niejednokrotnie zbójeckie bandy, czyli Beskidnicy[1]; do tego bliskie sąsiedztwo z Węgrami, gdzie opryszki od dawien dawna (zwłaszcza koło Bardyowa i Makowicy zborowskiej w dobrach Rakoczych) miały swe liczne gniazda, a stamtąd, jak drapieżne orły i sępy, napadały na bezbronne osady polskie[2] — wszystko to razem wzięte torowało raz po raz drogę i sprzyjało bezsprzecznie kradzieżom rabunkom, rozbojom i innym niegodziwym czynom. Zdarzało się też nieraz, że rozbójnicy węgierscy stanowili wspólną bandę z polskimi, albo odwrotnie, ci ostatni z węgierskimi, względnie słowackimi na Spiżu. Nie można jednak stąd wnioskować, że to tylko na Podgórzu sandeckiem podobne bywały wybryki. Działo się to samo również na innych miejscach, jak świadczą nowsze wydawnictwa źródłowe[3].
Akta wójtowskie ławnicze sandeckie pisane są po łacinie wyłącznie, same tylko pytania zadawane obwinionym, oraz ich zeznania i odpowiedzi, powtarzające się[4] zwyczajnie per longum et latum, są w języku polskim. Owe osobiste zeznania złoczyńców „confessata“, czyli „testamenta maleficorum“, jak w nagłówku każdego kryminalnego procesu podówczas zaznaczano, świadectwa postawionych świadków, oraz wyroki sądowe, słusznie nazwać możemy kartką z dziejów dawnego sądownictwa prawa magdeburskiego w Polsce. Jedna rzecz w aktach XVI i XVII wieku mimowolnie uderza w oczy. Nigdzie nie znajdujemy wyraźnego śladu, ażeby żydów za jakie wykroczenia pociągano do odpowiedzialności sądowej. A przecież nieraz kradzione rzeczy przechowywali u siebie, od złodziei rozmaite kosztowności, a nawet z kościołów pobrane, ku-

    jak słusznie powiedział ksiądz biskup E. Likowski: Dzieje Kościoła Unickiego. T. I, str. 56. Warszawa 1906.

  1. Bieszczad, czyli Beskid, pielesz Beskidników, roił się od zbójców, którzy nieraz wstępowali w szeregi wojska lub harnictwa t. j. straży bezpieczeństwa. Zwykle jednak pod dowództwem swego hetmana w drużynie zbrojnej napadali wsi i dwory.
  2. N. p. na dobra Jana Męcińskiego w Jangrodzie dukielskim, na Jasionkę biskupów przemyskich, Zarszyn Jezuitów krośnieńskich, Tylawę, Zyndramową i Barwinek. Ziemia sanocka była wystawiona na ciągłą napaść węgierskich opryszków, której się oganiał wiekowy już Franciszek Bernard z Wielkich Kończyc Mniszech, starosta sanocki, kasztelan sandecki (1638—1661), wybrany 1655 marszałkiem „dla obrony od rozbójników i swawolnych ludzi“, a zatwierdzony przez króla Jana Kazimierza (26. lipca w Warszawie) w uznaniu hojności i zdolności. Zob. Szczęsny Morawski: Aryanie Polscy str. 396, 445—446. Lwów 1906. O innych wsiach i miasteczkach, które uległy spustoszeniu i grabieży zbójeckiej, zob. Prochaska: Samorząd str. 35 i 41.
  3. F. Piekosiński: Akta sądu kryminalnego kresu muszyńskiego 1647—1765. Kraków 1889. — O. Balzer: Regestr złoczyńców grodu sanockiego 1554—1638. Lwów 1891. — A. Prochaska: Samorząd województwa ruskiego w walce z opryszkami. Kraków 1907.
  4. Naprzód bowiem złoczyńców przesłuchiwał urząd radziecki, potem urząd wójtowski, wkońcu złoczyńcy badani torturami, to samo powtarzali, lub do poprzednich zeznań nowe przydawali szczegóły.