Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/557

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wlazło powoływał się, iż jest przyjętym do cechu sandeckiego: Użewski odparł, że nie przyjęty w poczet mieszczan. Wlazło okazał list królewski, prosząc o zwłokę: Użewski odparłszy, iż list żelazny królewski nie stwierdzony w tutejszym grodzie, nie zważał na dalsze wymówki i prośby, lecz odstawiwszy go do grodu, wydał go pomienionym panom z Kalisza i wziął od nich poświadczenie, iż nadal nie urząd miejski, ale oni odpowiadają za bezpieczeństwo jego życia.
Wielkie oburzenie w mieście wywołał ten postępek Użewskiego. Bo według praw i przywilejów miasto nie podlegało sądownictwu grodowemu, a każdy, którego miasto do swego grona przyjęło, miał prawo być sądzonym od sądów miejskich, a nie od szlacheckich. Długie i uparte stąd bywały od dawna zatargi z starostami, a Nowy Sącz, mianowicie osobnymi wyrokami królów, od tego narzuconego samowładztwa kilkakrotnie był zabezpieczony[1]. A tu nierozważny burmistrz sam się grodowi niepotrzebnie poddawał.
Żakowski, pachołek pana Sławińskiego, odebrawszy więźnia z rąk woźnego grodzkiego, pochwycił go za kołnierz ferezyi i wiódł do kowala, Wojciecha Wyrostka, aby go dać zakuć w kajdany. Wyrostek wcale nie miał ochoty kuć biedaka, a tu szlachta: Sławiński i Żakowski rozkazują, i grożąc zemstą, każą mu go trzymać i kować. Kowal, wskazując na wielkie zbiegowisko ludu, rzecze: „Cóż go mam trzymać, jak ceklarz[2] jaki, i kować na pośmiewisko ludzkie! Zaprowadźcie go Waszmościowie do gospody, a jam gotów robotę zrobić: tak zaś nie będę kował!“ Rzekł, i opuściwszy ręce, patrzył litościwie na biedaka.

Żakowski chciał więc Wlazłę prowadzić do gospody, ale ten jął mu się wyrywać na schodku kuźni. Żakowski tem mocniej chwycił go za ferezyę i trzyma, odgrażając się surowo: ludzie zaś poczęli wywoływać na obydwóch szlachtę, mianowicie niewiasty, których się dużo zbiegło na płacz Zarębów małżonków, że czeladnika ich burmistrz wydał i że go powiedli do okowania do kowala. Wlazło, korzystając z zamieszania, przez głowę spuścił z siebie ferezyą, wyrwał się i ucieka. Niewiasty rozstąpiły się

  1. Wskutek skarg pospólstwa orzekli komisarze królewscy w r. 1543, ażeby starosta grodowy nie mieszał się do jurysdykcyi i sądownictwa magistratu, ale pilnował swych sądów grodzkich starościńskich. Podobne jednak skargi powtórzyły się jeszcze w r. 1596 i 1657. Porów. tom I. str. 2 i 128.
  2. Sługa miejski do łapania lub bicia winnych; siepacz, oprawca.