Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   143   —

wione są prześlicznej roboty dwa ptaszęta, dzióbiące winogrona; u dołu zaś klęcząca w żupanie postać Marcina Frankowicza[1], ze złożonemi rękoma i następującym napisem: „Martinus Frankowicz civis sandecensis, devotus erga imaginem hanc Salvatoris, pro exstruendis hisce laminis argenteis patrimonium suum obtulit, guibus impensis maxima pars imaginis hujus contecta est. Anno Domini quo et altare perfectum 1636.“
Do zatrudnień złotników należało także taksowanie czyli szacowanie kosztowności i naczyń złotnych i srebrnych, które przy powszechnym ówczesnym zwyczaju pożyczania pieniędzy, a nawet kupowania towarów na zastaw, wielkie miało znaczenie i dosyć częstą bywało czynnością. Jednakże również często przytem dopuszczali się złotnicy nadużycia, jak tego archiwum miejskie przechowało nam kilka przykładów. Mateusz Kotczy, kupiec sandecki, nie dopłaciwszy kupcowi preszowskiemu, Mikluszowi Komoraniemu, z dłużnej kwoty jeszcze 100 złp., został przez tegoż pozwany w r. 1635. Widząc, że mu grozi „zagrabienie“ (sekwestracya), prosił wierzyciela swego o zwłokę i dawał mu zastaw. Komorani przystał na to, i wziąwszy od niego zastawionych 6 guzów pozłocistych i czapraszkę z dyamencikami, poszli razem do znanego nam złotnika, Pawła Użewskiego. Ten, życząc lepiej Kotczemu aniżeli Węgrzynowi, otaksował te rzeczy na 177 złp., a Komorani przyjął je za należne mu pieniądze, i dopłaciwszy 77 złp., pojechał dalej do Krakowa. Tam udał się z owymi guzami i czapraszką do złotników, aby się upewnić o ich wartości. Ci jednak znaleźli dyamenciki bardzo podłe i złoto liche i ocenili, że wszystko razem nie warta więcej, jak 77 złp. Rozgniewany Komorani, wróciwszy do Nowego Sącza, zapozwał Użewskiego o oszustwo. Znany nam ze swej zawziętości i dzikości Użewski, wyparł się taksowania i jeszcze obwinił Komoraniego, iż naspół z Zygmuntem Gądkiem przemyca glejtę[2], ołów, sukna i inne towary, ze szkodą miasta i uszczerbkiem skarbu, zaco, będąc burmistrzem, sam Gądka karał, i żądał nadto ukarania napastnika, który się targa na

    w Nowym Sączu. Po ich kasacie przeniesiono go do kościoła farnego dnia 2. września 1785 r., gdzie dotąd istnieje w bocznym ołtarzu.

  1. Pierwszą wzmiankę o tym zasłużonym mężu napotykam w r. 1635, kiedy przyjmował prawo miejskie; później bez przewry zasiadał w urzędzie jużto ławniczym (1640—1646), jużto radzieckim (1647—1669).
  2. Glejta — siarkan ołowiu, powszechnie używany do polewu garnków, a niegdyś i na dachówki.