Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

narzy chrześcijańskich i zaczęło tutaj nad brzegami jeziora opowiadać słowo Boże, i że owych posłów Bożych Buryaci zamordowali i stąd ma pochodzić nazwa Posolsk. Gdyśmy tedy w owym Posolsku wylądowali, statek nasz dał sygnał świstawką i na odchodne dwa razy z armaty wystrzelił, jakby się tym sposobem chciał z nami pożegnać. O! wierzaj mi, bracie drogi, że wszyscy płakaliśmy, jak dzieci, bo każdemu przyszło na myśl, że stąd już niema powrotu do Ojczyzny i że już tego nawet może nie doczekamy, aby ów statek znów kiedyś przyjechał po nas i przewiózł nas na brzeg przeciwny tak, jak nas teraz odwiózł i porzucił na kształt rozbitków jakich! Do tego żałośnego i rozpaczliwego nastroju przyczyniło się i to, że po raz pierwszy zobaczyliśmy tu ludzi całkiem nowych, tak mężczyzn jak i kobiety. Przyjechali oni na nasze przyjęcie i przywitanie na koniach w korzuchach, chociaż to było lato; ludzie ci o wązkich i małych oczkach, grubych i wystających kościach twarzowych, płaskich twarzach, małych brodach, rzadkim zaroście twarzy — słowem, istoty monstrualne, należą do pół-dzikich i koczujących plemion Buryatów i Tunguzów, którzy tu wiodą swe nędzne życie.
Dziwolągów tych, obojga płci, przybyło ze trzydzieści na nasze przywitanie i przywieźli nam ryby suszone ponabijane na tyczki; to było wszystko co w tem pustkowiu można było kupić do pożywienia! Buryaci owi nie znają chleba ani nie trudnią się żadną uprawą ziemi, a za całe pożywienie służy im ryba, tak zwana „omol“. Ryba omol, tak jak śledź, znajduje się w Bajkale i służy dla całego zabajkalskiego kraju za specyalne pożywienie.
Tutaj dopiero ujawnia się prawdziwy obraz nędzy! żadnego życia, żadnego ruchu, wszystko martwe, wszystko głuche i zamarłe!