Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu muszę nadmienić, że Moskale, jak już wspomniałem, umyślnie z wałów wiślanych cofnęli się do stodół, gdyż myśleli że cały nasz oddział z tysiąca ludzi złożony, będzie się przeprawiał naraz; a wtedy bylibyśmy ich rozbili niezawodnie. Dlatego też posłali po pomoc do miasteczek: Stobnicy i Staszowa. Gdy my ciągle usiłujemy Moskali ze stodół wywabić i ciągle ponawiamy ataki, wtem dwie sotnie kozaków i dwa szwadrony dragonów, jedni z prawej a drudzy z lewej zajeżdżają strony, a zaś z tyłu na podwodach wali sześć rot wojska: wówczas zrozumieliśmy, że tu niema żadnego wyboru, tylko pewna śmierć.
Gdybym nawet posiadał taki talent, jak Sienkiewicz, to i tak nie pokusiłbym się odmalować tej grozy, tej desperacyi, jaka nas ogarnęła!
Dowódca nasz dał rozkaz do odwrotu, a ponieważ w pobliżu był lasek, przeto tam szukaliśmy schronienia przed kulami; ale że i tu śmierć zaczęła gęsto kosić, przeto rozpoczęła się formalna ucieczka w kierunku Wisły, dokąd każdego z nas parł instynkt samozachowawczy. Moskwa w zwartej kolumnie i w półkolu postępowała za nami, strzelając nieustannie frontowym ogniem; trupy padały co krok, jęki rannych i upadających były przerażające, kule świstały i rozdzierały powietrze złowrogo — słowem była to straszna godzina, godzina naszej zagłady!
Zdziesiątkowani i sromotnie rozbici, dobiegliśmy nareszcie do wsi Rataje. Wieś Rataje jest to kolonia zamieszkana przez Niemców, o czem myśmy oczywiście nie wiedzieli jako Galicyanie. Wódz nasz wezwał nas, aby skoro mamy zginąć, drogo życie opłacić, kazał się rozstawić poza węgłami domów; strzelać i mordować Moskali, dokąd tchu w piersiach. Tymczasem większość myślała inaczej, myślała, że skoro wlizie do stogu, w kopę siana, na dach i rozmaite zakamarki to będzie