Przejdź do zawartości

Strona:Jan Słomka - Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do dni dzisiejszych.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przykładem galicyjskiej »rabacji«, i choć nie zerwało się wprawdzie do powstania, jak górale chochołowscy — to jednak dalekie było od haseł późniejszej »Rzpltej tarno-brzeskiej!«
Usposobienie włościan - sąsiadów autora poznałem przed laty jako uczeń gimnazjalny, kiedy nieraz (w okolicach Baranowa) zaglądałem do chat moich kolegów szkolnych, wdawałem się w rozmowy z ich krewnymi, i raz, przyjechawszy ze świtem z kolegą na »ferje«, jadłem z całą jego rodziną wspólnie z jednej miski śniadanie (tak jak to autor opisuje na str. 43). Do dziś stoi przed memi oczyma potężna struga Wisły, w której kąpałem się w czasie wakacyj, struga, która jakby rozległemi ramionami swych dopływów wszystkich synów tej ziemi chciała do siebie przygarnąć i zjednoczyć. Na jednym brzegu stał przy nas celnik austrjacki, a z tamtej strony czernił się cień kozaka carskiego.
Otóż właśnie to sąsiedztwo Wisły — jako granicy, tłómaczy wiele z psychologji włościan tamtych okolic, a także i samego autora. I tak, Jan Słomka, mający dziś 87 lat, urodził się wprawdzie po prawej stronie Wisły, w »Galicji«, ale z ojca, który zbiegł z tamtej strony rzeki, a zbiegł właśnie przed jednym z najstraszniejszych skutków rozbioru, bo przed ciężką służbą wojskową, jaką car Mikołaj, mszcząc się za powstanie r. 1831, zaprowadził w Kongresówce w formie niezwykle dotkliwej, bo zapędzając rekruta-chłopa na długie lata w głąb dalekich krajów carstwa rosyjskiego.