Strona:Jan Lam - Zawichost.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 18 —

Sokolim lotem po nad morza płynie,
Aż kędy Boga w stu kościołach chwalą
Słyszy rzymski władyka wyniosły
I do Halicza szle dary i posły.
 
Przyszli posłowie w książęce podwoje
I rzekli: „Kniaziu: możnyś i wsławiony,
„Masz dzielne hufce i hartowne zbroje;
„Lecz jak przystało, nie jesteś uczczony:
„Wyższe nad książąt dostojeństwo twoje;
„Czemuż królewskiej nie masz mieć korony?
„Weź ją! Lecz niechaj wprzód z królami świata
„Jedna cię wiara i obrządek zbrata.

„Niechaj Rusinów z ludami zachodu
„Na wieki sojusz połączy duchowy;
„Niechaj nienawiść siana z Carogrodu
„Przestanie dwoić kościół Chrystusowy.
„Dla sławy twojej, dla twego narodu
„Uczyń to panie! a oręż Piotrowy
„Co blasku ziemskim koronom dodaje
„Da ci potęgę i rozszerzy kraje!“

Posłów czekała odprawa zelżywa,
Bo gdy o Piotra mieczu wspominali,
Kniaź Roman głowni błyszczącej dobywa
Ze złotej pochwy — a z hartownej stali
Była to głownia; różne o niej dziwa
Po wszystkiej ziemi ludzie powiadali. —
„Póki mam, rzecze, ten mój kord stalowy,
„Nie dbam o inny, choćby i Piotrowy.“