Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słuchać, bo przypuszczam, że tworzenie sprawia tyle przyjemności co duchowe połykanie utworu, a ponieważ widziałem Anglików i Niemców chciwie połykających strachy tragiczne i rozkoszujących się w ich smaku, więc przypuszczam, że i stwórcom równie miłą rzeczą musiało być warzenie tej strawy. Wszak sam nieraz zwracałeś moją uwagę, jak rozkosznie Wicenty oblizuje się i uśmiecha, gdy wnosi na stół owe zrazy zawijane, w których przyrządzaniu jest niezrównanym mistrzem: Przypuszczam, że taki liryk, tragik, czy romansopisarz, równie jest zadowolonym ze swojego fabrykatu, i winszuję mu jego konstytucji fizycznej, czy psychicznej, ale — nie posiadam jej niestety. Mógłbym opisać szeroko i długo, choć niezręcznie — kłótnie ze staremi babami, głupstwa szlacheckie, złe drogi, bole brzucha, wesela, imieniny, chrzciny i t. d. — ale gdybyś mię zabił, nie potrafiłbym zdać ci sprawy z śmierci choćby najobojętniejszej mi osoby, z żalu osób pozostałych, z pogrzebu, i z tego wszystkiego, co towarzyszyło tym faktom. Dla tego też nadmienię tutaj tylko krótko i węzłowato, że zastaliśmy Bronia w stanie zupełnej prawie bezwładności umysłowej i fizycznej, i tak przygnębionego stratą, którą poniósł, że dziki zwierz byłby się ulitował nad nim. Z początku udzieliło się to i nam, tj. mnie i Fran-