Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otrzymał najwyższy order panamski itd. Ciocia tym razem nietylko sięgnęła zaraz do szkatuły, ale nadto sporządziła natychmiast testament, w którym siostrzeńca swego Władysława, kawalera św. Porciunkuli i Akkomodaty, mianowała uniwersalnym i jedynym swoim spadkobiercą, z pominięciem wszystkich innych krewnych.
Było się z czego śmiać i było się czego gniewać, ale w gruncie rzeczy nic nas to nie obchodziło.
Tymczasem podszedł Wielki Tydzień — ów tydzień, w którym każdy z nas około południa. czuje niewymowny pociąg do odwiedzenia jakiego sklepu korzennego. Zdarzyło się tedy że ja i Łąkiewicz zaszliśmy raz do takiego sklepu i skromnie, w kąciku posilaliśmy się śledziem i buteleczką porteru. Wtem drzwi pokoju otwarły się z wielkim trzaskiem i kupiec kłaniając się grzecznie wprowadził towarzystwo — ach, święci opiekunowie zasad demokratycznych, módlcie się za mną!... towarzystwo złożone z jednego młodego prawie-hrabiego, z jednego młodego po-wujence hrabiego, z dwóch młodych prawie-pół-podhrabiów i z naszego p. Władysława!
Każdy z przybyłych spojrzał pogardliwie w stronę, w której my siedzieliśmy, pełni pokory i każdy niechętnie ruszył ramionami, poczem wszyscy równie niechętnie spojrzeli po sobie.