Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z czaszki co mądrego nie dostało. Niewiem, czy obawa już z gruntu samego była płonną, czyli też żywopłot pełnił swoją funkcję tak doskonale — dosyć, że niewidziałem nigdy fizjognomji mniej rozumnej.
Rozmawialiśmy z sobą jakiś czas tak serdecznie, jak gdyby między nami nigdy nie było nastąpiło najmniejsze oziębienie stosunków. Naraz, p. Władysław zaproponował mi, ażebym go przedstawił hrabiance Marji — którą wprawdzie widział na recepcji, ale której nie miał czasu prezentować się tam. bo hulał na zabój z hrabiną X. i z księżniczką Y. Przyznam się, że niewiedziałem, czy mi wypada uczynić zadość tej prośbie — obiecałem więc tylko Tyndakowskiemu. że nie omieszkam go zaprezentować, skoro się znajdzie stosowna sposobność, i wymknąłem się, ażeby się zwierzyć pani hrabinie z mego kłopotu. Rzecz naturalna, że gdyby hrabianka Marja była tylko jaką zwykłą panną, nie byłbym miał żadnych kłopotów — ale cóż robić, respekt przed arystokracją jest wrodzoną cnotą każdego demokraty. Hrabina nabrała mię z góry, i zapytała mię, jak śmiem przypuszczać, że ktoś przezemnie przedstawiony, nie będzie już z tego samego powodu mile widzianym itd. itd. Urosłem tedy ogromnie w opinii własnej, i przedstawiłem paniom nie tylko Ślepowrona Tyndakowskiego,