Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

munji u oo. Jezuitów, i że radby przeto wieczór dzisiejszy przepędzić na samotnem rozmyślaniu, — chybaby ciocia kazała mu przyjść koniecznie. Ciocia pocałowała go w czoło, ze łzami w oczach i nie kazała mu przychodzić aż jutro, po komunji na kawę. Przyszedł oczywiście i miał oczy czerwone, bo był nie wyspany.
Ma się rozumieć, że na zapytanie cioci, złożył ten fenomen fizjologiczny na karb niesłychanego wzruszenia, jakiem go zawsze przejmuje przyjęcie Przen. Sakramentu. Dosyć, że zamiast tysiąca złr.. piękny i pobożny Władzio otrzymał przy odjeździe cioci dwa tysiące gotówką i natychmiast jak już wyżej powiedziałem, wyprowadził się od nas, a najął sobie osobne pomieszkanie.
Odtąd widywaliśmy się bardzo rzadko, a ile razy widywaliśmy się, p. Tyndakowski zawracał nam głowy swojemi arystokratycznemi koneksjami. Nakoniec ciocia przez koneksje swoje wyrobiła mu zaproszenie na recepcje u namiestnika. Notabene niepamiętną jest rzeczą, ażeby kiedy jaki auskultant proszony był na taką recepcję — chyba może pewien hrabia, który wszakże wkrótce porzucił sądownictwo. Praktykantom konceptowym zdarza się to tylko wtenczas, gdy z urodzenia należą do arystokracji. Słusznie więc może p. Władysław