Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cokolwiek w domu, kazała służącej podać herbatę. Usieliśmy w ciepłym kąciku, pod piecem, a po herbacie, ponieważ nazajutrz było święto i nie miałem żadnej lekcyi do nauczenia się, zacząłem czytać głośno jakąś francuską powiastkę dla dzieci. Wśród czytania zakaszlałem się, matka przypatrzyła mi się uważnie, zawołała służącą Kasię, i uchwalono, że mam stanowczo kaszel i chrypkę, że mam położyć się do łóżka i napić się herbaty z lipowego kwiatu, i z bitem żółtkiem. Zastanowił mię gorączkowy niepokój, jaki Wśród tego objawiała moja matka, i uderzyły mię dwa wielkie rumieńce, wypieczone na jej twarzy — protestowałem jak najmocniej, że jestem zdrów zupełnie, ale aby jej nie martwić, poddałem się domowej kuracyi, która miała wyleczyć mię z chrypki. W nocy trapiły mię sny nieprzyjemne; śniło mi się, że p. Klonowski oprowadza mię przemocąw podziemnych sklepieniach farnego kościoła W Żarnowie, W których były groby rodziny Żarnowskich, i które widziałem raz otwarte przy sposobności jakiejś restauracyi. Gubiłem się między trumnami, przerażony spotykałem jakieś postacie żółte i wyschłe, strojne w czarny aksamit i srebrne na nim hafty — obudziłem się nakoniec zmęczony i z tem ciężkiem brzemieniem na sercu, które bywa następstwem snów tego rodzaju. Zamiast matki mojej, ujrzałem służącą, która przykładała palec do ust, na znak, abym się sprawował cicho.
— Pani jest chora, bardzo chora — rzekła półgłosem. — Biegałam po doktora Goldmanna, aby przyszedł, ale go nie ma w domu, wyjechał na wieś do chorego i nie wróci aż jutro...
Zerwałem się i pobiegłem do matki, serce ściskało mi się tak, że byłem bliski zemdlenia. Była mocno zmienioną; spostrzegłem, że nie może podnieść głowy, ani wymówić słowa. Gdy mię ujrzała, dwie łzy spłynęły po jej licach; była to straszna, niema boleść, która malowała się W jej twarzy. Nachyliłem się, aby ją pocałować, położyła rękę na mojej głowie. Czułem, że błogosławi mi jej dusza, choć usta nie moga. Czułem, że tracę ja na wieki. Strętwiałem, skamieniałem pod wrażeniem tej myśli, zaledwie