Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bójki. No, a teraz, cóż, chłopcy, macie parę tygodni rekreacyi, pogoda śliczna, wiosna i zieloność, aż się serce raduje, miło wam będzie od książki i z klasztoru wyrwać się na wieś, na świeże powietrze, wybiegać się trochę, pobawić się, pofiglować! Cóż, nieprawda?
Józiowi aż się oczy świeciły, ale my, dwaj towarzysze jego, minami naszemi smutnemi stanowiliśmy jaskrawy kontrast do wesołych słów p. Starowolskiego.
— Jakto? — zapytał on księży — ci dwaj studenci zostaną w klasztorze przez święta?
— Zostaną, niestety — odrzekł O. Makary. — Klonowski zostanie za karę, bo się źle uczy, a Moulard... — tu zacny ksiądz przystąpił bliżej i pocałował mię w czoło — Moulard jest Wprawdzie pierwszym co do postępów W swojej klasie, ale nie ma gdzie jechać, jest sierotą... To jest właśnie ów pupil p. Klonowskiego, o którym wspominałem p. dobrodziejowi...
— O, jakże to być może, aby się chłopak nie rozerwał trochę i nie wyprostował członków na świeżem powietrzu, kiedy zasłużył na rekreacyę! Jeżeli księża pozwolą, to go zabiorę wraz z Józiem, muszę zaraz pójść poprosić ks. prefekta o pozwolenie! Cóż, kawalerze, zapraszam cię na święta do Starej Woli, czy przyjmujesz moje zaprosiny?
Jak tu nie przyjąć, kiedy Józio z radości aż podskoczył, i naprzemian to ojca całował w rękę, to mnie ściskał i tańczył ze mną po pokoju! Nagle zatrzymał się, zrobił minę seryo i przemówił do Gucia:
— Widzisz, widzisz, przezwałeś Moularda „zawołoką“, „znajdą“ — teraz masz, zostaniesz się w klasztorze sam z panem Krutyłą!
— To bardzo źle — ozwał się p. Starowolski, rotmistrzowskim swoim organem — to bardzo źle, jeżeli młody p. Klonowski umie przemawiać w ten sposób, i gdybym był jego ojcem, skarciłbym go surowo! Każdy człowiek ma wartości tylko o tyle, o ile ma honoru, i umie honor drugich szanować, a kto pomiata drugim dla jego ubóstwa,