Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/59

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Jego tortury! Twarde nieba,
    Tyranja losów nieugięta
    I ta z bezprawia złość poczęta,
    Co stwarzać tylko to pamięta,
    Na co kłaść może wieczne pęta,
    Nawet ci śmierci odmówiły:
    Masz nieśmiertelność — dar ten siły
    Znosisz mężnemi! To, co z ciebie
    Wydobył gromów król, to przecie
    Była li groźba, co mu w duszę
    Umiała przelać twe katusze:
    Nie wyjawiłeś, co go zgniecie,
    Acz była-ć znana przyszłość w niebie.
    Twoje milczące te wyroki
    Żal mu daremny, a głęboki
    Wzbudziły w duszy, tak, że z lęku
    Aż mu zadrżały gromy w ręku.

    A twoją zbrodnią było boską,
    By wskazówkami zmniejszyć swemi
    Sumę cierpienia na tej ziemi
    I aby człek, złamany troską,
    Własnym się wzmocnił duchem; z góry
    Strącon, umiałeś los ponury
    Znosić cierpliwie, odbić ciosy
    Mocą swej woli, które słały
    Na ciebie ziemia i niebiosy:
    Przykład to dla nas jest wspaniały!

    Tyś jest symbolem, w tobie droga,
    Czem ma być człowiek w życiu swojem,
    Gdyż on jest, jak ty, częścią Boga,