Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/46

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    A z nieboskłonu błękitnej obręczy
    Wznosi się zwolna promienisty łuk tęczy,
    Pomiędzy liny i płótna się wciska,
    Aż w cudownego ogromu widowiska
    Zmienia się cały... Wyobraźni oczy
    Częstokroć w zmysł się zmieniają proroczy:
    Przyjmują znak ten, nieba obietnicę
    Widzą w tym łuku tęczy me źrenice.
    Okręt, wykładnik potęgi Brytanji!...
    Ale jeżeli zawiedziesz się na niej,
    Narodzie polski, to ja twoją duszę
    Na szczyty jeszcze wyższe podnieść muszę,
    Nad przykład, litość, chwalbę i przygany,
    Byś bezgraniczne kosił Sławy łany.
    Ty już nie żądaj wsparcia od narodów,
    Twej rycerskości nie pomnych... Powodów
    Dość ma Europa, by być dłużną tobie.
    Choć jesteś, Polsko, jak ten Łazarz w grobie,
    Przecież żebraczką nie wstaniesz z mogiły:
    Czy Polskę będą okrutnie trapiły
    Gniewy Fortuny, niebezpieczeństw rączy
    Bieg nad przepaście, nigdy nie połączy
    Ona z rozpaczą swojego imienia.
    Wszystko złe chodzi razem: dopuszczenia,
    Plagi, wichury, wylewy, pożary.
    Siła li może powstrzymać bezmiary
    Krwi ściekającej... Czem jest wolność w świecie.
    O to się państwa nie troszczą, a przecie
    Prędzej czy później mieć tę Wolność muszą.
    Tyran, co ciało uśmierca, nad duszą
    Zbiorową mocy już nie ma. Im dalej,
    Tem bardziej wola dziedziczna się pali