Strona:Jan Gwalbert Pawlikowski - Wycieczka na Łomnicę i szczyt Kezmarski.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

on tam, gdzie turniczki stojące na przełączce między Durnym i Łomnicą wysyłają ku dołowi na śnieg język kończysty. Od końca tej odnóżki zboczywszy wprost ku ścianie, znajdzie się ujście zachodu. Idzie on wprost skosem ku wystającej turni, którą spodem okrąża. Ku niej to doszliśmy właśnie i naznaczyli miejsce to, przyłożywszy kamieniem szmat papieru.
Ztąd idzie się już wygodnie — lecz niedając się uwieść pięknym ścieżkom na przedłużeniu zachodu, zbacza się po nad onę turnię i zmierza wprost w górę, chwilę jeszcze rodzajem naturalnej drożyny, którą uczyniwszy może sto kroków, iść już można dowolnie, choćby dziesięciu ludzi jeden obok drugiego, po głazach na szczyt, wszelako lepiej dzierżąc się ku grani, w miejsce naznaczone wystającą turnicą, niby głową. Tu spada Łomnica ścianą pionową w dolinę pięciostawską. Onąż granią dostaliśmy szczytu o godzinie pół do szóstej wieczorem. Mgły czas już niejaki między szczyty od Pięciu Stawów zwolna kurzące osłoniły nas teraz, a jeszcze chwilę dając pojrzeć ku Kezmarskiej czubie, wnet zarzuciły wkoło gęstą, nieprzejrzystą zasłonę.
Schodziliśmy na dół coprędzej drogą zdawna znajomą pod południe, na pierwsze piętro góry, które ciągnie się jako grań wzdłuż doliny Małego Kolbachu. Z tego piętra zejście w jedną stronę do tejże doliny, zkąd wchodzi się na Łomnicę od Szmeksu, z drugiej upłazistym, głazami zarzuconym spadem, ku otwartej na Spiż, sposobem tarasu dolince, na której widno czerwone Steinbach See[1]. Nad tym to stawem, na wyniesionej grani, znajduje się obszerna koleba, rozszerzona i obmurowana przez węg. karp. Towarzystwo, gdzieśmy znaleźli nocleg i pożądane przed deszczem, na który się zanosiło, schronienie.

∗                                        ∗

Droga, którą, o ile wiem, pierwszy szedłem na Łomnicę, w niczem nie będzie gorszą od używanej poprzednio, skoro, co się rozumie, następcy moi pójdą odrazu na „zachód“, którego ujście już teraz wiadome. Nocleg najlepszy będzie w schronisku węg. karp. Tow. pod Koperszadami (Egyedhàz), do którego jednak około

  1. Muszę tu sprostować nieporozumienia zachodzące co do nazwania tej dolinki i stawu. Słyszałem u nas pospolicie nazywających ją Lejkową i staw Lejkowym (Trichtersee). Na mapie Kolbenheyera znajduje się też ta nazwa obok pierwszej; mianowicie oba stawy Steinbach i Trichter, leżą jeden pod drugim, połączone strumieniem. Gdym się jednakowoż pytał słynnego Szmeksańskiego przewodnika Spitzkopfa o staw Lejkowy, nie wiedział o nim, a natomiast sprostował, że zapewne chcę mówić o Steinbachsee. Główny staw zatem w onem miejscu jest Steinbach. Istotnie staw ten rozlany w dość nizkich brzegach, o dnie płaskiem, płytki i pokazujący pod wodą kamienie, znikąd do lejka nie jest podobny. Co zaś do nazwy lejkowego, to ta odnosi się do drugiego stawku, istniejącego rzeczywiście, ale w położeniu całkiem odmiennem niż na mapie. Jest to mała szyba wody na dnie głębokiego dołu, przedzielonego szeroką i wysoką granią od poprzedniego stawu i nie połączonego z nim żadnym dopływem. Fonii waż zaś stawek ten jest zbyt mały, dolina od niego nazwy brać nie może, na którą zresztą z żadnych względów niezasługuje.
    Co do Steinbachsee, to zostanie on u polskich przewodników przy dawnej nazwie jaką mu dawali Sieczka, tj. Czerwonego. Wogóle płytkie, pokazujące kamieniste dno stawy noszą u nas tę nazwę, a ten o którym mowa, nadto uderzająco czerwonym kolorem wody jej odpowiada. Dolina, jak słyszę, w braku słowiańskiej nazwy ma być ochrzczona Świstaczą.