Przejdź do zawartości

Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się u stóp moich, wówczas jam gotów ze światem całym podjąć o nią bój i z samym wrogiem odwiecznym wejść w zapasy byle ją zdobyć. Ale wobec niej samej moc moja musi ustać i ściele się u jej nóg. I musi ona sama, od wszelkich wpływów wolna, przechylić się ku mnie i oddać się bez zastrzeżeń. A wtedy wyniosę ją ponad gwiazdy i uwieńczę własną mą koroną...
Mówił to, tak cicho, że nawet najbliżej stojący Stafford nie mógł słów jego dosłyszeć. Edytę przejmowały one nieznanem dotychczas wzruszeniem. Zdawało się, że czar jakiś słodki płynie ku niej, i że ją ogarnia płomień, przepalający całe jej jestestwo, a jednak rozkoszny nad wszelką miarę. Nie mogła oderwać wzroku od tych dwojga oczu, płonących jak gwiazdy; czuła, że staje się jego i że niech on da znak, a nie potrafi mu się oprzeć w niczem, w niczem...
Ale on odstąpił od niej, odrywając z wysiłkiem spojrzenie od jej oblicza, i zwrócił się do Strafforda.
— Przywiedź mi wieczorem siostrę swoją. W samotności łacniej mi będzie rozmówić się z wami i dojść z nią do porozumienia.
Oddalił się, przechodząc do innych, czekających na jego wejrzenie i słowo. Wzrok tłumu pobiegł za nim, wiele oczu jednak zatrzymało się na bladej, przedziwnie pięknej kobiecie, która tak długo przykuła do siebie uwagę Rabbiego, śmiała mu oprzeć się i mimo to